Otworzyłam zmęczone oczy, czując, jak mięśnie jeszcze nie do końca mi zaczęły funkcjonować. Ostatniego wieczoru poniosło mnie nieco, stąd pojawił się ogromny ból pleców. Że też zanim skoczyłam z budynku, nie wytworzyłam skrzydeł.
Z głębokim westchnieniem podniosłam się i ruszyłam do swojego prowizorycznego laboratorium, po czym wypiłam mieszankę ziół. Następnie przemyłam się w zimnej wodzie i postanowiłam poszukać jakiś zadań na dzisiaj, aby rozruszać kości. Przez zmęczenie umysłowe nie miałam nawet ochoty na siedzenie w lekach, postanowiłam że wezmę się za to dopiero w sytuacji kryzysowej, kiedy to niczego nie uda mi się zebrać. Założyłam czarny płaszcz z kapturem, aby nie poznano mojej rasy. Wyruszyłam z mieszkania w stronę pobliskiej karczmy, kwaśny deszcz wciąż kropił, sprawiając, że zaczynała boleć mnie głowa. Czy serio organizm aż tak musi reagować na pogodę? Otworzyłam ciężkie drewniane drzwi, a widząc istny burdel, zmarszczyłam brwi. Czy tam na stole leży martwy człowiek? Podeszłam do baru i podałam mężczyźnie kartę że zgłoszeniem chęci przyjęcia zadania. Na zdjęciu była moja podobizna, namalowana węglem, oczywiście zakapturzona.
- Będę przychodziła co trzy godziny. - Odparłam i wyszłam patrząc jeszcze ostatni raz na mężczyznę. Mijałam grupkę dzieci i wróciłam do mieszkania, gdzie zaczęłam przygotowywać swoje lekarstwa. Nie minęło 6 godzin, a już odczuwałam potrzebę przyjęcia płynu, wywołującego ekstazę. Dobijająca samotność zmuszała mnie do takich działań, aż z czasem się od tego uzależniłam. Po zażyciu specyfiku, stałam się mniej uważna i podczas wyciągania głównego elementu trucizny, zakułam się kolcem, po czym nie minęło pięć minut, a zaczęły mi się pojawiać halucynacje. Straciłam zmysł smaku, węchu... Mój wzrok stał się słabszy, a w głowie dudniło mi jak na jakiejś imprezie. Mimowolnie wybiegłam z domu, zaczynając widzieć, jak wszystko tonie w wodzie. Na dworze chybotałam się, nie mogąc złapać równowagi. Powtarzałam ciągle tekst jakiejś piosenki, a także zdzierałam z siebie wszystko co mi przeszkadzało, tak jak ramiączka koszulki, paski na spodniach. Złapałam się za głowę, czując, jak trucizna miesza się z uczuciem ekstazy, pożądania. Oparłam się o czyjeś mieszkanie, wyginając się i eksponując swoje kształty. Czułam się jak na haju. Wyraźnie krecenie się, sprawiało mi przyjemność porównywalną do seksu. Przez dłuższą chwilę oddawałam się całkowitemu odlotowi. W pewnym momencie ujrzałam jednak jakąś męską posturę.